„- Nigdy nie ma dobrej pory na to, aby się zakochać. To jest jak upadek. Wystarczy jedna sekunda. I tylko trzeba się modlić, aby bez względu na to, gdzie upadniesz, nie być tam samą. – Wynn, ja nawet nie wiedziałam, że tego pragnę. Że pragnę, aby mnie w ten sposób uwielbiano. Nawet bez makijażu i zupełnie nagą. Nigdy nie pragnęłam, aby ktoś mnie dotykał przy każdej nadarzającej się okazji. Nie pragnęłam szukać wymówek, aby dotknąć inną osobę, tylko dlatego, aby poczuć jej ciepło i wiedzieć, że jej sobie nie wymyśliłam. Żyję sobie pod kloszem, a wtedy zjawia się on i dzięki niemu czuję coś, co jest bezkresne… Sądziłam, że wiem, czego chcę. A potem go poznałam i nie wiem już niczego.”
Pragnąc rzeczy osiągalnych ileż rzeczy moglibyśmy skupić w swoim ręku.
Trudno uwierzyć, jaką niewyobrażalną ilość czegoś moglibyśmy mieć, posiadać… Jednakże czy to ilość jest ważna? Czy to ilość, a nie jakość przesądza o znaczeniu i wartości? Zatem dlaczego wciąż podążamy za ilością? Czy tak właśnie skonstruowano świat? Czy to my konstruujemy go na wygodny dla nas sposób? Wciąż więcej i więcej, jeszcze więcej… wciąż za mało, szybciej, ładniej, prościej – czy o to właśnie chodzi? Nie prawda. Chodzi o to, aby zdobywać najcenniejsze. Aby mieć właśnie to czego inni nie mają. Aby wiedzieć, że nigdy tego mieć nie będą. Bo mamy to my. Właśnie o ten trud chodzi. To nie sama wartość rzeczy cieszy. Cieszy właśnie trud. Trud zdobywania. I nikt nie wmówi mi, że ‚tak mają tylko Faceci’.
Tak ma każdy z Nas. Nie masz tak? Sprawdź. Przekonaj się sam. Na własnej skórze. Odkryj w sobie trud. A zobaczysz, że było warto. Uśmiechniesz się do siebie. I tylko Ty będziesz wiedział, dlaczego.
Pierworodny. Czołowy wpis. Pragnę podarować go osobie, przez którą i dzięki której jestem w tym miejscu. Mentalnie. To mój Grzech sprawił, że znalazłam się właśnie tu. To dzięki Niemu budząc się rano, mimo chandry i ogólnego niezadowolenia wyniki analizy SWOT mojego życia wypadają korzystnie. Zauważam więcej szans aniżeli zagrożeń. Mocne strony przeważają nad słabymi. Mimo, że nie zawsze chcę zdawać sobie z tego sprawę. To dzięki Niemu stałam się lepszą wersją siebie. To dzięki Niemu zaczynam się lubić. Taką jaka jestem. W ogólnym rozrachunku to właśnie On jest moim kłębuszkiem szczęścia!
E.