top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraEwelina Paterek

Minimalizm - drogą porządku i harmonii

Zewsząd bombardowani przez reklamy, slogany i loga! Atakowani propagandą szklanych ludzi z ekranów, wciąż pragnący więcej i więcej... Współczesność manipuluje przekazami, do których dostosowujemy się bez mrugnięcia okiem. Pracujemy z myślą nabywania kolejnych rzeczy, które mają sprawić, że poczujemy się szczęśliwi. Czy tacy właśnie jesteśmy?

Odważę się stwierdzić, że nie. Coraz bardziej sfrustrowani, źli na cały świat, wyczerpani. Tracący wolną przestrzeń wokół siebie a przede wszystkim energię i pieniądze, które moglibyśmy wykorzystać na coś pożytecznego lub po prostu... przyjemnego.


Posiadanie bez wątpienia stało się domeną współczesności. Posiadanie określa aktualnie to kim jesteśmy. Zagubiliśmy się w teraźniejszości do tego stopnia, że większość z nas nie tylko tak myśli, ale głęboko w to wierzy. Uważamy, że rzeczy materialne określają drugiego człowieka. Określają nasz sukces.


Wielokrotnie przyłapałam się na tym, że tak właśnie postrzegam ludzi w swoim środowisku. Do momentu, kiedy jakiś czas temu trafiłam na książkę poruszającą kwestie minimalizmu. W życiu nie przypuszczałam, że właśnie ta książka nie tylko zmieni moje nastawienie do posiadanych przeze mnie rzeczy, ale wywróci mój światopogląd do góry nogami.


BŁĘDNE KOŁO


O manipulacji i perswazji dzisiejszych przekazów medialnych mogłabym napisać elaborat. Zagadnieniom tym poświęciłam ok. dwóch lat swojego życia i myślę, że to wystarczający czas, aby być uodpornionym na reklamę. Sami jednak wiemy jak ta 'wiedza' ma się do buszowania po galerii handlowej w poszukiwaniu nowej garderoby. Ma się nijak moi Drodzy, wiem to doskonale.


Kolejną kwestią jest błędne koło, które sami napędzamy kupując kolejną rzecz tylko po to, aby przez chwilę poczuć się szczęśliwym, a co gorsza dowartościowanym. Wchodząc do galerii nie zastanawiamy się nad tym ile tak naprawdę kosztuje nas rzecz kupiona na wyprzedaży. Okazuje się, że na kolejną szminkę pracujemy min. godzinę, a czasami jeszcze dłużej. Okazuje się również, że wychodząc ze sklepu to szczęście jest pozorne. A ta pozorność kończy się w momencie kiedy odkładamy zakupioną szminkę na stos innych, o których już nawet nie pamiętamy.


Kupowanie 'w nagrodę za' ... i tu wymieniamy ile się tylko da - powodów naszej ciężkiej i szarej egzystencji...

- bo miałam/em ciężki dzień,

- bo co? bo nie zasługuje? za tyle godzin mordęgi za biurkiem?,

- bo pada deszcz, a jak pada deszcz to mam zawsze gorszy humor, a jak mam gorszy humor to co mi pomoże jak nie nowa pierdoła,

- bo to jest nowość na rynku, dopiero świeżutka perełka na rynku,

- bo to ma Basia, Kasia, Filip, Tomek i Chylińska też ma i Rozenek - to co ja sobie nie kupię?,

- bo jak celebrytę stać to ja też sobie raz na rok pozwolę,

- bo kupię dla Niego/Niej to będzie miał/a...

i tak trafiają do nas rzeczy, których tak naprawdę wcale nie potrzebujemy, ale jednocześnie nie jesteśmy w stanie się do tego przyznać.


OCENIANIE


Posiadanie rzeczy nie czyni nas lepszymi. A chyba bardzo chcielibyśmy, aby tak było. Nie korzystamy ze swojego życia w sposób świadomy. Gdyby tak było większości z nas nie spotkalibyśmy w galerii handlowej, a w parku, na spacerze, kawie. Gdyby tak było większość z nas zdawałaby sobie sprawę z tego, że obłuda posiadania rzeczy wcale nie czyni z nich kogoś wyjątkowego. A wręcz przeciwnie. To tylko maska, którą zakładamy, aby zakryć swoje samolubstwo, swój egoizm, swoją próżność. Zakrywamy je rzeczami. Zakrywamy ubraniami, makijażem, rzeczami, które skoro są drogie czynią z nas szlachetnych ludzi.


Szlachetność kryje się w głębi nas, nie ujrzymy jej patrząc z góry na drugiego człowieka. Współczesność bez wątpienia rodzi posiadanie i przepych (i nie mam tu na myśli bogactwa epoki baroku). Uważamy, że 'więcej' oznacza nasz sukces. A tak naprawdę 'więcej' oznacza mniej energii, mniej siły, mniej pieniędzy i mniej przestrzeni, którą zajmujemy.


PUŁAPKI CODZIENNOŚCI


Kupujemy na potęgę, a co za tym idzie tracimy swój czas na porządkowanie nabytych przedmiotów. Co rusz odkurzamy, układamy lub przestawiamy z miejsca na miejsce. Tracimy pieniądze, które wbrew pozorom znikają w zastraszającym tempie, zwłaszcza kiedy płacimy kartą lub robimy zakupy przez internet. Twierdzimy, że nie stać nas na wczasy na Majorce jak naszych znajomych, mimo, że każde z nas pracuje na pełen etat. Uważamy, że tylko bogaci mogą pozwolić sobie na wczasy na Krecie, wydając 'takie tam grosze' na zwykłe codzienne bzdurki. Nikt nie liczy jednak ile owe bzdurki kosztują nas pracy i wysiłku. Ostatecznie tworzy się całkiem pokaźna sumka, która wcześniej odłożona pozwoliłaby nam spełnić nasze cicho skrywane marzenia.


RUMINACJA


Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie strzelam Ewelinie w kolano, pisząc o kobiecej ruminacji, jednak nie sposób o tym nie wspomnieć dyskutując o nabywaniu rzeczy. Otóż porównując obie płcie, okazuje się, że to właśnie my kobiety częściej bijemy się z myślami 'czy warto było'. Ruminacja to nic innego jak myśli, które generują nasz lęk i niepokój, a w efekcie mogą doprowadzić do poważnych zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Kobieca natura wręcz stwarza sobie powody do tego, aby przeżywać pewne sytuacje od nowa i rozpamiętywać przeszłość np. przeżywanie czy to co właśnie kupiłyśmy, jednak będzie pasowało do tego co już mamy w szafie.


Wyobraźmy sobie, że mimo, iż nie jesteście minimalistami, jednak nadchodzi ten moment, kiedy musimy lub chcemy pozbyć się zbędnych dla nas rzeczy. Pani Katarzyna Kędzierska autorka bloga o minimalizmie - simplicite.pl, dzieli ludzi na dwa typy:

1. pierwszy to osoby, które łatwo podejmują decyzję o tym, które rzeczy uważają za niepotrzebne, jednak większy problem stanowi dla nich pozbycie się ich ze swojego otoczenia,

2. drugi natomiast to osoby, które z trudem decydują się na pozbycie jakiegoś przedmiotu, jednak kiedy taka decyzja zapadnie realizacja jest natychmiastowa i konsekwentna.


Osobiście uważam, że ten podział jest jak najbardziej prawidłowy i wyczerpujący. Sama należę do drugiego typu, dlatego jestem w stanie określić jego wszelkie wady i zalety. Jestem również ciekawa do którego typu zaliczycie się Wy...


'SYNDROM ŚW. MIKOŁAJA'


I na koniec jeszcze syndrom św. Mikołaja. Jeżeli już mowa o pozbywaniu się rzeczy, możemy to zrobić na trzy sposoby, ową rzecz możemy:

- wyrzucić,

- sprzedać lub

- oddać i z tym ostatnim wiążę się często pewien problem, do którego większość z nas wstydzi się przyznać. Jeżeli oddajemy rzeczy, których sami nie używamy to nic złego. Gorzej jeżeli oddajemy rzeczy, które już nie nadają się do ponownego użytku. Jednym słowem u siebie robimy porządek robiąc bałagan u obdarowanego. Obowiązek, który spada na osoby obdarowywane nazywany jest właśnie syndromem św. Mikołaja.


Pozbywanie się rzeczy to etap trudny, z którym każdy z nas powinien zmierzyć się osobiście. Posiadanie mniej nie oznacza wcale białych ścian i pustych półek. Minimalizm oznacza świadomość co do rzeczy które posiadamy. Minimalizm to świadomość tego, że mniej tak naprawdę znaczy więcej. Uwalniając się od nadmiaru przedmiotów zyskujemy nie tylko więcej przestrzeni, ale wolność samą w sobie! To wspaniałe uczucie!


Pierwszy raz od dłuższego czasu mam świadomość tego, że to rzeczy służą mi, a nie na odwrót!


E.

 

PS Jeżeli zainteresowała Cię tematyka minimalizmu i chcesz poznać praktyczne metody, aby wdrożyć go do swojego życia, przeczytaj również to...

1. Joshua Becker - Im mniej, tym więcej.

2. Katarzyna Kędzierska - Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce.

88 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Wykrzykniki i kropki

Spoglądała na wodę, jej lazurowy kolor ją uspokajał. Silny wiatr plątał jej już i tak dostatecznie rozczochrane włosy. Zadzierając do góry głowę patrzyła na ptaki zataczające koło nad jej głową niczym

Offline

Postanowiła dać sobie przerwę. Jej świadomy wybór padł na detoks od wszelkich mediów społecznościowych. Stres dnia codziennego był wystarczający, nie chciała dodatkowo dobijać się instagramową bronią,

Balony emocji

Otworzyła szeroko oczy, był poranek kolejnego, przenikającego z prędkością światła dnia. I gdyby nie budzik wdzierający się krzykiem do jej świadomości pewnie przespałaby życie. Dla niektórych sen to

bottom of page